To może być ostatnia niedziela. Chyba się rozstaniemy. Ze złudzeniami. Z nadzieją na Polskę wolną, niepodległą, demokratyczną, obywatelską, gospodarną. O ile spełni się przepowiednia „okrągłego stołu” i cała władza trafi do jednej... "partii". Będzie po marzeniach sierpnia ’80.
Z samego rana wybieramy się na działkę. Z torbami wypełnionymi kiełbasą, wódką i gazetami. Nie można przecież inaczej w ustawowo wolne, czyli w weekend. Będzie ruszt, czyli grill. Będzie kiełbasa wyborcza kupiona za swoje, podobnie jak wódka wyborcza, także kupiona za naszą krwawicę. Węgiel nasz, drzewny, ojczyźniany, podpalimy kawałeczkiem gazety – także wyborczej. Kiedyś solidarnej, od lat już nie naszej a w kiosku kupionej za swoje /sąsiad kupuje dla ogłoszeń, bo szuka pracy/.
Pani Bronka prezentować będzie swoje pierwsze bikini, kupione tuż po pierwszej komunii. I nikomu nie przeszkadza to, że pani Bronka ma dużo po sześćdziesiątce i na co dzień śmiga w moherowym berecie a poglądy ma wybitnie narodowe. Pan Bronek – jej mąż – jak zwykle zaczepny, pilnując kiełbasy i kaszanki, co by nie spiekły się przesadnie, przekonywać będzie do idei socjalistycznych, bo dziad działał w PPR, choć komunistą nigdy nie został. Pani Eliza wystąpi w obronie palących to i owo a jej koleżanka przekonywać będzie panią Bronkę, że doskonale się trzyma. Oczywiście, bez aluzji, że po kilku głębszych. Z muzyki słuchać będziemy kantry lub poezji śpiewanej. Cichuteńko oczywiście, żeby świergotu nie zagłuszyć, który nadlatuje z poligonu pobliskiej jednostki wojskowej. Ptaków tam co nie miara. Nawet bociany u nich gniazdo założyły, to i lotnicy wiedzą jak samolot na pas nakierować.
Będą pieśni patriotyczne i zupełnie swawolne. Będzie swojsko i radośnie. A gdzieś obok nas nasi Bracia – Rodacy śpieszyć będą do urn… Po radosnym dniu dokładnie po sobie posprzątamy, śmieci zrzucając do starego metalowego kosza, który pan Bronek nazwał jeszcze w latach siedemdziesiątych - urną. Nazwali go wtedy warchołem, to tak odreagował i do dziś w wyborach nie uczestniczy.
My - nieco młodsi - być może po cichuteńku urwiemy się na chwilę żeby zagłosować. Jednak to jeszcze nie zdecydowane. Chcemy żeby prezydentem z dwóch możliwych został, ten którego darzymy większym zaufaniem. Wiadomo o kogo chodzi... Tak, czy inaczej na naszej działce >>> dialogowi społecznemu nie będzie końca.
2010/06/18
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podstawą dialogu jest partnerstwo.