Zaczęło się na wiosnę. Od pierwszej wizyty na działkach, sąsiad – pan Bronek – nocami, skrycie coś robił wśród krzaków czerwonej porzeczki. Nie pytałem, nie podglądałem. Mamy milczącą umowę, że jeżeli nie dzieje się nic złego, nie wtykamy nosa w swoje sprawy. W nocnym działaniu wśród krzaków nie widzę nic złego, dlatego nie pytałem.
Rzecz wyjaśniła się wczoraj. Sąsiad zaprosił mnie do siebie. Wprowadził między porzeczki, na których owoców już nie uświadczysz i pokazał dwa doły. Jeden głęboki na jakieś pół metra, a obok – na 5 – 6 razy tyle.
- Sąsiedzie, musiałem sprawdzić. Widzi pan jak są głębokie. Wejdę do tego mniejszego – zapowiedział i też tak uczynił. – Ile wystaję? – zapytał. Odrzekłem: – Trochę niżej jak “od pasa” w górę. – Jeżeli dół zaleje np. powódź, to…? – To sąsiada nie zaleje. - Właśnie! A teraz wejdę do tego drugiego… Wystraszony zauważyłem, że bardzo głęboki. Pomimo to – wszedł i zawołał z dna: – Widać mnie? – Nie widać – odpowiedziałem. – Co będzie jeżeli wyleje pobliska Śmierdziawka i zaleje dół? – Utonie sąsiad! Wyszedł i z zadowoleniem graniczącym z obłędem zawołał: – O to chodzi! Zaleje i utonę. Bez szans na przeżycie! To mój eksperyment. Czytam, słucham i oglądam. Mówili, że dług publiczny wynosi jakieś 690 miliardów złotych, to przyjąłem jeden centymetr dołu za 10 miliardów. Ten mniejszy. Czułem, że coś jest nie tak i obok zacząłem kopać głębszy. Wczoraj dokopałem do trzech metrów. Bo się dowiedziałem, że dług publiczny wynosi 3 biliony, czyli cztery z hakiem razy więcej! I co teraz będzie?! Utoniemy! Boże! Ratuj! Utoniemy…
Przytuliłem sąsiada serdecznie. Zapłakanego, załamanego, zabrałem do siebie na ławeczkę. Otworzyliśmy radio i po browarku. Właśnie mówili o konieczności łatania dziury budżetowej i np. podniesieniu podatków. Doceniłem mądrość sąsiada. Przebiegła mi nawet głupia myśl, że może by tak na nasze działki zaprosić kogoś z rządu i pokazać te dwa doły. Bzdura. Musiałaby to być bardzo wielka powódź i jakieś wybory, żeby ich sąsiada doły zainteresowały. I tak zostaliśmy z dwoma dołami. Te na działce sąsiad zasypie pomaleńku sam.
Dlaczego my mamy zasypywać dół budżetowy, który wykopało grono kłamczuchów i nieudaczników? Boże! Niech to będzie lipa! >>> A nie bankructwo naszej ukochanej Polski - jak, cytuję z pamięci, zawołał Roman S.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podstawą dialogu jest partnerstwo.